ENGLISH VERSION



Start | Wprowadzenie | Ściągnij e-book | Konferencja 2001 | Podziękowania | Nota prawna | Kontakt
Artykuły: Polska | Małopolska | Mazowsze | Ziemia Łęczycka | Żuławy | Nizina Sartawicko-Nowska | Ziemia Kwidzyńska | Ziemia Walichnowska | Ziemia Sieradzka | Ziemia Wieluńska
Artykuły --> Konferencja 2001

Artur Trapszyc

Muzeum Etnograficzne w Toruniu

Olęderski wątek w szkutnictwie ludowym dolnej Wisły

Osadnictwo olęderskie w Polsce, jego historia oraz kultura przyniesiona przez zasiedlających pas zalewowy i deltę Wisły osadników, od dawna cieszą się dużym zainteresowaniem nauki polskiej. Reprezentowany przez Olędrów system społeczno-gospodarczy i kulturowy rodem z Fryzji, północnych Niderlandów i północnych Niemiec, mieści w sobie szereg powiązanych ze sobą elementów . Wiele spośród nich takich jak religia, organizacja terytorialna, sieć osadnicza, budownictwo, technologia melioracyjna czy gospodarka, były przedmiotem licznych badań i opracowań.

Problematyka związana z komunikacją wodną oraz rolą podstawowego środka transportu wodnego jaką w gospodarstwie olęderskim spełniała łódź, nie doczekała się jak dotąd należytego zainteresowania. Brak też - poza nielicznymi przykładami - dostatecznego odbicia tego tematu w polskiej literaturze naukowej.

W świetle fundamentalnych cech gospodarki i kultury społeczności walczących z żywiołem wodnym o tereny pod uprawę i osadnictwo, trudno nie docenić doniosłej roli wodnych środków transportu i komunikacji, niezbędnych do funkcjonowania takiego modelu gospodarczego. Ścisły związek osadnictwa olęderskiego ze środowiskiem geograficzno-przyrodniczym, charakteryzującym się obfitym występowaniem wód stojących i płynących, rolę tę w oczywisty sposób potwierdza.

Nisko położone obszary, które narażone były na cykliczne zalewy przybierające często formę powodzi, niejednokrotnie znajdowały się we władaniu rzeki. Kiedy pod wodą zaległy nie tylko grunty orne czy pastwiska, ale także drogi i całe gospodarstwa, jedynym dostępnym środkiem transportu i komunikacji stawała się łódź klepkowa, wiosłowa lub wiosłowo-żaglowa.

Ta jedna z mniejszych i najpopularniejszych form szkutniczych pływających po Wiśle zajmowała istotne miejsce w życiu gospodarstwa olęderskiego także w okresach wolnych od zalewów. Stała się też ona jednym z głównych tematów badawczych Działu Rybołówstwa i Zajęć Wodnych Muzeum Etnograficznego w Toruniu.

Badania terenowe nad ludowym szkutnictwem dolnej Wisły, prowadzone z ramienia toruńskiego Muzeum już od lat 60. i 70. XX wieku, wznowione zostały ze szczególną intensywnością w latach 90 . W obszarze penetracji terenowych znalazł się niemal cały dolny odcinek rzeki, od dopływu Bugo-Narwi po ujście Wisły do Bałtyku. Badania obejmowały zarówno nadwiślańskie wsie jak i miasta. Założono przy tym, że najpilniejszym zadaniem jest inwentaryzacja stosunkowo nielicznych już warsztatów szkutniczych działających współcześnie oraz pozyskanie informacji na temat dawnych ośrodków budowy łodzi, funkcjonujących w I połowie XX wieku, a więc w okresie gdy nad Wisłą mieszkali jeszcze potomkowie dawnych olędrów.

Sygnalizowane w literaturze związki pomiędzy dawnym szkutnictwem ludowym na Wiśle z działalnością zamieszkałej tu ludności napływowej, głównie niemieckiej , mimo trudności związanych z okresem prowadzonych badań, zostały w zasadzie potwierdzone.

Współcześnie działający szkutnicy to stosunkowo nieliczna grupa fachowców, w większości reprezentowanych przez ludzi w podeszłym wieku. Poziom świadczonych usług przez poszczególne warsztaty jest bardzo zróżnicowany, przy czym od lat odnotowuje się ubytek tej formy usług, połączony ze spadkiem ich jakości. Odchodzą starzy mistrzowie, upada tradycyjne rybołówstwo wiślane. Z roku na rok zmniejsza się też krąg ludzi zawodowo związanych z pracą na rzece, którzy stanowili do niedawna rzeszę nabywców tradycyjnych łodzi klepkowych . Młodsze pokolenie szkutników tylko wyjątkowo nawiązuje do poziomu wykonawstwa i tradycyjnych metod czy technik budowy, jakie stosowane były w warsztatach działających jeszcze 15-20 lat temu. Rzadko też już dzisiaj można dotrzeć do tych informatorów, którzy sięgają pamięcią do okresu przed II wojną światową, kiedy to szkutnictwo reprezentowane było przez licznie działające warsztaty, produkujące swe wytwory także dla mieszkających tu potomków dawnych osadników olęderskich.

Mimo wspomnianych ograniczeń, w wyniku przeprowadzonych badań terenowych pozyskano wiele cennych informacji, które pewne zagadnienia pozwoliły zobaczyć w nieco innym świetle. Niektóre tematy, w tym temat szkutnictwa związany z osadnictwem olęderskim, mogły też być dzięki temu rozwinięte .

Udzielający informacji budowniczowie łodzi, głównie starszego pokolenia, lub korzystający z ich usług użytkownicy (najczęściej rybacy), posługują się specyficzną terminologią szkutniczą, obfitującą w germanizmy. Analiza tego fachowego języka, która odnosi się zarówno do poszczególnych elementów łodzi jak i niektórych typów tej jednostki pływającej, potwierdza jego niemiecki lub być może także holenderski źródłosłów. W tym wypadku należy go wiązać z nadwiślańskimi olędrami.

Łódź rybacka używana na mazowieckim odcinku Wisły i określana tu mianem lejtak (od niemieckiego leiten - prowadzić, kierować) może być jednym z przykładów tej osobliwej nomenklatury. Przeznaczony do prowadzenia zestawu sieciowego w nurcie rzeki typ łodzi, zwieńczony był w dziobie i rufie wysoko postawionym i ostro zakończonym klockiem (sztabą).

W okolicach Czerwińska nad Wisłą (na odcinku Czerwińsk - Wyszogród) zanotowano z kolei nazwę olęderka (lub holenderka), którą łączono z typem łodzi gospodarskiej . Przeciwstawiano ją rybackiemu lejtakowi, od którego - poza funkcją komunikacyjno-transportową - różniła się nieznacznie w budowie i niektórych rozwiązaniach technicznych. Olęderka zamknięta była na rufie szeroką pawężą, wieńczącą nieco mniej już w stosunku do lejtaka uniesiony tył łodzi. Wersja łodzi gospodarskiej pozbawiona też była wewnętrznej skrzyni (kasty), w którą zaopatrywano wiele łodzi rybackich. Nieznaczne różnice wyrażały się ponadto w długości obu pływanek. O ile rybacka wersja przekraczała niekiedy 7 metrów, olęderka bywała od niej dłuższa. Zanotowano także przypadki rezygnowania przez gospodarzy z napędu żaglowego .

Poza wymienionymi szczegółami obie wersje łodzi charakteryzowały się podobną budową. Dno stanowiły dwie deski łączone stycznie. Burty składały się z dwóch klepek łączonych na zakład. Od góry zwieńczone były one szerokimi listwami, zwanymi opaskami lub klamburtami. Usztywnienie poprzeczne kadłuba stanowiły pary drewnianych żeber (wręgów), wycinanych z naturalnie wyrośniętych krzywulców.

Niewykluczone, że nazwa łodzi komunikacyjno-gospodarczej, którą zanotowano pod koniec ubiegłego wieku na niewielkim odcinku Wisły mazowieckiej, dawniej występowała na szerszym obszarze zajętym przez osadnictwo olęderskie .

O ile nazwę olęderka wiązać można z mieszkańcami wsi nadwiślańskich lokowanych dawniej na prawie olęderskim, to zarejestrowana w Gniewie łódź niemiecka, wskazuje bardziej na etnos. Ten drugi termin odnoszący się do typu formy szkutniczej z pomorskiego odcinka Wisły, traktować jednak należy jako lokalną nazwę pływanki typu pomorskiego. Nie można też odrzucać i takiej możliwości, że mógł być on wcześniej rozumiany jako określenie łodzi przeznaczonej do zajęć gospodarczych, podobnie jak olęderka.

Przyjmując, że obie nazwy funkcjonowały w ostatniej fazie osadnictwa olęderskiego nad Wisłą, ich etniczne zabarwienie jest prawie równoznaczne z narodowością niemiecką .

W tym ujęciu łódź niemiecka to łódź, którą używali Niemcy. Skoro Niemcy to przede wszystkim gospodarze, ich łódź służyła im głównie do zajęć gospodarskich. Biorąc pod uwagę, że nadwiślańscy Niemcy to ludność osadzona na prawie olęderskim, pomiędzy łodzią niemiecką a olęderką należałoby postawić znak równości i obie uznać za jednostki typu gospodarczego.

Przeciwstawnym rodzajem dla formy szkutniczej gospodarskiego typu na pomorskim odcinku Wisły, może być odnotowana w terenie łódź o nazwie zyg (zig) lub zyga (ziga) . Była to jednostka rybacka, której cechą charakterystyczną jest sadz umiejscowiony w środkowej części kadłuba, miedzy dwoma grodziami. W deskach tak utworzonej skrzyni wywiercano otwory, umożliwiające przepływ wody, co pozwalało na przechowywanie żywej ryby. Funkcjonująca w polskiej nomenklaturze ludowej nazwa, została również przejęta od nadwiślańskich kolonistów, którzy takiego typu łodzi używali, a określali go mianem Sicken . Zigi były także łodziami do transportu ryb .

Wszystko to godziłoby się z tradycyjnym podziałem zawodowym ludności nadwiślańskiej, gdzie gospodarze - Niemcy - olędrzy - protestanci - zajmowali się głównie rolnictwem i hodowlą, natomiast bezrolni lub małorolni Polacy - katolicy, uprawiali zawody związane z pracą na rzece, przede wszystkim rybołówstwo i flisactwo.

Na kujawsko-dobrzyńskim odcinku Wisły nie udało się zanotować terminów wyróżniających sposoby użytkowania łodzi, mimo że oba były tam praktykowane. Niewykluczone zatem, że typ łodzi nieszawskiej (tzw. nieszawki), charakterystyczny dla tego obszaru, nadawał się zarówno do rybaczki jak i do zajęć gospodarskich.

Warto w tym miejscu dodać, że rybacy z Pomorza, którzy stosowali typologicznie inny model pływanki, charakteryzujący się pawężowym zakończeniem dziobu i rufy, zwieńczoną ostro wyciosanym klockiem dziobowym nieszawkę, określali mianem szpicki lub szpycki. Nazwę tę można łączyć z niemiecką terminologią szkutniczą, w której typ łodzi o charakterystycznym, ostro wyciosanym i wysoko uniesionym dziobie, przyjęło się lokalnie określać nazwą Spitzkahn .

Realizowany podczas badań terenowych kwestionariusz pytań, obejmował także zagadnienia dotyczące nauki zawodu. W przypadku szkutnictwa ludowego do umiejętności budowy łodzi dochodziło się najczęściej poprzez własne doświadczenie. Fach szkutniczy zdobywano najpierw pomagając przy budowie, a potem czynnie w niej uczestnicząc. Jeśli nauczycielem był ojciec, syn miał najczęściej możliwość nieskrępowanej obserwacji i nauki. Zazwyczaj też szybko dochodził do samodzielności zawodowej.

Liczną kategorię szkutników stanowili także samoucy. Ci z kolei musieli podpatrywać doświadczonych budowniczych, używając niekiedy i podstępu. Metodą prób i błędów oraz dużo większym wysiłkiem, dochodzili w końcu do poziomu, który pozwalał im rozpocząć świadczenie usług na własną rękę.

Zanotowano również przypadki budowy łodzi przez rzemieślników prowadzących zakłady stolarskie, kołodziejskie lub ciesielskie. W takim przypadku szkutnictwo było tylko jedną z form usług danego warsztatu. Wielu adeptów tych poszczególnych zawodów, praktykujących przed wojną u mistrzów danego rzemiosła, obok nauki zawodu głównego zdobywało więc także umiejętności w zakresie budowy łodzi.

Potwierdzeniem takiej drogi zawodowej może być przykład Aleksandra Uzarskiego z Bobrownik (ziemia dobrzyńska). Ten uznany wśród miejscowych rybaków szkutnik, na co dzień prowadził zakład kołodziejski. Obu rzemiosł uczył się od miejscowego majstra (Niemca), jeszcze w latach 40. XX wieku .

Pytania dotyczące usług szkutniczych, kryjących się pod szyldem innych zakładów, doprowadziły realizujących program badań na ślady warsztatu z podtoruńskiego Silna. Mieszkający tu do końca II wojny światowej Niemcy, Ernest Stoyke oraz jego syn Albert, byli najlepszymi szkutnikami, których łodzi używano nie tylko w najbliższej okolicy, ale na długim odcinku Wisły pomorskiej po Chełmno i Świecie . Wymownym przy tym jest fakt, że źródła archiwalne dotyczące olęderskiej wsi Silno, której lokacja miała miejsce już w 1562 r. , nie zanotowały tu szkutnika Stoyke, a jedynie noszącego takie nazwisko cieślę . Jest to jaskrawy dowód na to jak wielką wagę mają badania terenowe, dzięki którym można zebrać żywy materiał źródłowy, nieznajdujący w pełni bądź w ogóle potwierdzenia w materiałach choćby najlepszego archiwum.

Silnieński mistrz szkutniczy, niezwykle ceniony przez rzesze ludności nadwiślańskiej, większości spośród udzielających informacji znany był jako znakomity budowniczy łodzi. Wspominają go jako "świetnego fachowca", "dobrego człowieka", "przyjaznego Niemca" .

Dzięki przeprowadzonym badaniom archiwalnym stwierdzono natomiast, że rodzina szkutników wywodzi się od olędrów, którzy zamieszkiwali w Silnie i sąsiedniej Brzozie conajmniej od początku XIX wieku.

W świetle powyższego domniemywać można, że uprawiających usługi w zakresie budowy łodzi, szukać należy pośród innych zawodów związanych z obróbką drewna. Niewykluczone więc, że zanotowani przeze mnie w terenie niemieccy (olęderscy) szkutnicy z mazowieckiego Śladowa, kujawskiego Dębu Wielkiego, pomorskiego Ciepłego czy żuławskiej Drewnicy, kryć się mogą pod szyldami innych rzemiosł.

Na koniec warto przytoczyć kilka przykładów użytkowania łodzi w gospodarstwach olęderskich. Udzielający informacji zgodnie twierdzą, że w inwentarzu niemal każdego gospodarstwa położonego nad brzegami Wisły, łódź była niezbędna. Niektóre gospodarstwa posiadały nawet więcej niż jedną łódkę.

Klepkowa łódź wiosłowa najczęściej służyła jako środek komunikacji osobowej, międzybrzegowej. Wisła spełniała przecież rolę dogodnej drogi wodnej, także o lokalnym zasięgu.

Łodzią docierano na kępy wiślane w celu skoszenia bujnie rosnącej na nich trawy oraz zwożono wysuszone siano. Pływanką wybierano się także na wiślane wyspy lub na drugą stronę rzeki skąd transportowano drewno na opał czy ściółkę dla hodowanych zwierząt. Podczas wyższych stanów wody dochodziło do transportu bydła z pastwisk oraz płodów rolnych z pól okresowo odciętych od gospodarstw przestrzenią wód wdzierających się na niżej położone tereny.

W przypadku gospodarstw zlokalizowanych na wiślanych wyspach, ich mieszkańcy korzystali z łodzi jako z głównego środka komunikacji i transportu, niezbędnego w ich codziennym życiu .

Warto też zwrócić uwagę na łódź jako na środek komunikacji związany nie tylko z życiem gospodarczym ludności nadbrzeżnej lecz i z jej życiem społecznym i religijnym. Łódka użytkowana przecież była także jako wodna dorożka, którą wybierano się na przejażdżki, w odwiedziny do rodziny lub sąsiadów, zamieszkałych na drugim brzegu rzeki. Łodzią wyprawiano się również do kościoła na msze bądź uroczystości religijne związane z obrzędami dorocznymi i rodzinnymi.

Jeden z udzielających wywiadu informatorów, zamieszkały w podtoruńskiej wsi Brzoza, przekazał ustną tradycję rodzinną o przybyciu jego przodków do Polski z Holandii . Podaje on informacje o dosyć powszechnie praktykowanym przez okolicznych gospodarzy rybołówstwie. Było to rybołówstwo przybrzeżne, uprawiane dorywczo przy użyciu sprzętu stawnego, przede wszystkim żaków i wierszy, mocowanych na palach wbijanych w płytkiej wodzie. Do obsługi tych narzędzi połowu wykorzystywano znajdujące się w inwentarzu gospodarskim łodzie .

Informacje o tym, że rybołówstwo uprawiane było wśród osiadłych nad Wisłą Niemców (olędrów) potwierdzają także inni informatorzy, którzy mieli z nimi kontakt przed II wojną światową. Rybacy-gospodarze z Pomorza używali prawdopodobnie obu form łodzi, gospodarskiej (niemieckiej) oraz rybackiej (Zig).

Ekstremalna funkcja wiślanej pływanki łączy się z okresami kiedy dochodziło do powodzi. Wówczas ta podstawowa forma szkutnicza stawała się jedynym środkiem transportu i komunikacji. Potwierdzeniem ratunkowego znaczenia łodzi podczas wodnych kataklizmów, może być określenie jej mianem szalupa, które zanotowano w okolicach Torunia.

Podsumowując wyniki badań prowadzonych przez pracowników Muzeum Etnograficznego w Toruniu, stwierdzić należy, że potwierdzają one wiele powiązań polskiego szkutnictwa ludowego z osadnictwem olęderskim nad dolną Wisłą. Zebrane materiały pozwalają także przypuszczać, że pojawienie się łodzi klepkowej na Wiśle, jej forma, typy i techniki budowy mają swój pierwowzór w warsztatach prowadzonych przez sprowadzonych nad Wisłę kolonistów olęderskich. Rzemieślnicy ci działali zarówno w obrębie osad o charakterze wybitnie rzemieślniczym jak i w osadach rolniczych . Z dużą dozą prawdopodobieństwa zakładać można również, że typy i forma niektórych łodzi mogły być przeniesione nad Wisłę z kraju pochodzenia poszczególnych rzemieślników, przybyłych tu w ostatniej fazie osadniczej przypadającej na wiek XIX.

Proces kolonizacji olęderskiej nad dolną Wisłą przyspieszył znacznie upowszechnienie się łodzi klepkowej na wodach królowej polskich rzek oraz spowodował szybki proces przejęcia umiejętności budowy tej podstawowej formy szkutniczej przez zamieszkałych tu Polaków.

Znamiennym przy tym może być fakt, że na wodach niemal sąsiadujących z doliną Wisły (np. na jeziorach kaszubskich), jeszcze na początku XX stulecia notowano powszechne użytkowanie czółen dłubanych . Na dolnej Wiśle natomiast już w wieku XIX łódź klepkowa zaczęła dominować, systematycznie wypierając z niej ostatnie łodzie jednopienne .

Start | Wprowadzenie | Ściągnij e-book | Konferencja 2001 | Podziękowania | Nota prawna | Kontakt
Artykuły: Polska | Małopolska | Mazowsze | Ziemia Łęczycka | Żuławy | Nizina Sartawicko-Nowska | Ziemia Kwidzyńska | Ziemia Walichnowska | Ziemia Sieradzka | Ziemia Wieluńska

Copyright 2005 © jerzyszalygin@wp.pl